Rozdział szósty

Czasem ma się wrażenie, jakby życie każdego człowieka było z góry zaplanowane. Coś na kształt ogromnego gobelinu, gdzie każda pojedyncza nić ma określone zadanie i razem z pozostałymi tworzy nierozerwalną całość. Wszystko, co nazywamy „zrządzeniem losu” czy „zwykłym przypadkiem”, jest częścią czegoś większego, o czym przekonujemy się, patrząc parę lat wstecz. A to dziwne uczucie, że nie możemy nic zmienić, bo nie mamy wyboru, jak tylko pozostać biernym i pozwolić czasu płynąć, kiełkuje, obrastając naszą duszę i serce.

*****

Hermiona zawsze była dumna ze swojej zdolności czytania w każdym miejscu i o każdej porze. Jednak coś się zmieniło i zamiast liter widziała teraz dziwne zawijasy, które kpiły z niej z pożółkłych stron, tańcząc. Hipnotyzowały, nie dając oderwać od siebie wzroku, jednocześnie nie pozwalając poznać swych tajemnic. Dziewczyna wypuściła ciężko powietrze, orientując się, że czyta po raz kolejny to samo zdanie, a nadal nic z niego nie rozumie.
– Zaraz zwariuję – wyszeptała, przymykając tomiszcze.
Młoda kobieta omiotła spojrzeniem pomieszczenie, by po chwili zatrzymać swój wzrok na niewielkim regale z kilkoma książkami. Przygryzła delikatnie wargę, jakby się wahając, ale wstała z łóżka i podeszła do biblioteczki. Podniosła dłoń i niczym pianista przed rozpoczęciem koncertu przesunęła opuszkami palców po twardych, podniszczonych grzbietach, tak niepodobnych do gładkich, chłodnych klawiszy. Nagle jakiś zbłąkany promień przygnany przez żarliwy płomień świecy zamigotał w ciemnościach wąwozu między książkami. Miodowe oczy rozszerzyły się mimowolnie, a smukłe palce sięgnęły w stronę tajemniczego blasku.
– Ktoś na górze musi mieć niezły ubaw – mruknęła, wciągając ciężko powietrze. Zamrugała szybko powiekami, kiedy poczuła dziwną wilgoć w kącikach oczu. – Czemu teraz musiało się tak wszystko zagmatwać?
Uśmiechnięty rudzielec jedynie mrugnął w odpowiedzi z ram magicznego zdjęcia i przyciągnął do siebie wyrywającą się szatynkę, by po chwili zacząć ją łaskotać. Jej oczy dawno nie były aż tak przepełnione szczęściem. Hermiona miała wrażenie, jakby świat się nagle zatrzymał. Jakby wszystko straciło znaczenie, a jedyne, co się liczyło, to niczym niezakłócone szczęście dwójki przyjaciół.
Nagłe skrzypnięcie drzwi rozbrzmiało w ogłuszającej ciszy. Gryfonka drgnęła lekko i, chowając fotografię do kieszeni swoich przydużych dżinsów, spojrzała na niską, rudowłosą osóbkę. W orzechowych oczach widniał ten szczególny błysk zadowolenia.
– Nie strzelać! – Delikatnie zachrypnięty głos zagrzmiał w opustoszałym dormitorium. – Przychodzę w pokoju. – Piegowate dłonie wniosły się w górę na widok wyciągniętej różdżki. – Widzę, instynkty są na odpowiednim miejscu – stwierdziła z rozbawieniem.
Ach... To tylko ty – westchnęła szatynka, opadając na najbliższe łóżko.
Poprawiłabym na: „To aż ty” – powiedziała Ginny, uśmiechając się zadziornie.
Zamknęła za sobą drzwi, które trzasnęły lekko, i machnęła różdżką, a pochodnie smętnie wiszące na ścianach natychmiast zajęły się wesołym płomieniem.
Mogę spytać, dlaczego siedzisz tutaj sama, zapewne użalając się nad sobą w ciemnościach?
Próbowałam wymyślić odpowiednie argumenty, by poprzeć tezę, jakoby zasianie roślin w czasie pełni, zwiększało ich magiczne właściwości.
Ginny zapatrzyła się na chwilę na przyjaciółkę, nie będąc pewną, czy ta mówi poważnie.
Fascynujące, ale może słyszałaś o czymś takim, jak weekend?
Nie – warknęła, kładąc się na materacu i zakrywając twarz dłońmi. – Wiem, też mi niezmiernie przykro z tego powodu.
Widzę, że Królowa Moli Książkowych wstała dzisiaj lewą nogą – zaśmiała się rudowłosa, siadając na krześle przy biurku. Uniosła jedną brew, nie widząc żadnej reakcji ze strony swej towarzyszki. – Będziesz mnie teraz ignorować?
Czego chcesz? – zapytała zrezygnowana, podnosząc się. Miodowe oczy spojrzały na siedzącą dziewczynę ze zmęczeniem i pewną nutką żalu.
Martwię się – odparła Weasleyówna, poważniejąc.
Hermiona mruknęła coś niewyraźnie.
Ostatnio jednak zauważyłam, że odzyskałaś jakąś część dawnej siebie. Zaczęłaś się więcej uśmiechać – kontynuowała, nie zwracając uwagi na lekkie spięcie ramion brązowowłosej.
I...?
Zastanawiam się, komu dziękować – dokończyła.
Zapadła cisza. Szatynka poruszyła się, czując napierające na nią przeszywające spojrzenie orzechowych tęczówek.
Jestem jedynie zmęczona egzaminami. To nic wielkiego. – Z trudem uniosła swoje kąciki ust.
Och... – mruknęła. – Nie sądziłam, że będziesz na etapie zaprzeczania.
– Co...?! – krzyknęła starsza Gryfonka, wstając gwałtownie. – Niczemu nie zaprzeczam – stwierdziła, zaciskając mimowolnie usta w cienką linię.
Mnie nie oszukasz – rudzielec rozwiał wszelkie wątpliwości. – A twoja gwałtowna reakcja tylko mnie w tym utwierdziła.
Miłośniczka książek prychnęła w odpowiedzi.
A podobno to ja jestem tą bardziej upierdliwą...
Coś mówiłaś, słonko? – zapytała niewinnie Weasleyówna, a z jej głosu wylewała się sztuczna słodycz.
Ginny... – jęknęła Hermiona. – Nie dzisiaj, dobrze? Możesz mnie pognębić każdego innego dnia, ale nie dzisiaj.
Ta zatrzymała tylko spojrzenie na przyjaciółce na ułamek sekundy dłużej, ale nie powiedziała nic więcej na ten temat.
Walentynki już niedługo! – pisnęła nagle, po czym roześmiała się na widok cierpiętniczego wyrazu twarzy panny Granger. – Nie przesadzaj; a nuż twój książę na śnieżnobiałym jednorożcu przyjedzie właśnie w ten cudowny piątek?
Wątpię – parsknęła. – Już nie mówiąc, że raczej niemożliwe, by jednorożec dał się osiodłać jakiemuś marnemu rycerzykowi.
Huh... Nie masz w sobie ani grama romantyzmu.
To się nazywa realizm. – Panna Wiem-To-Wszystko uśmiechnęła się pobłażliwie, lecz w jej oczach zabłysły iskierki rozbawienia.
To prawdziwe szczęście mieć przyjaciół, którzy potrafią w ciągu jednej rozmowy odpędzić wszelkie niechciane myśli. Zwłaszcza takie, które nie dają spokoju, drążą i boleśnie powoli odkrywają wszystko , kawałek po kawałku, przez co uczucie bezradności wobec bezlitosnego losu panoszy się niczym chwast, któremu wystarczy jeden promyk zbawiennego słońca, jedna kropla życiodajnej wody, by wzrosnąć i przyćmić piękno.
A pytania: „Co ja zrobiłam?
” przestają mieć znaczenie.

*****

Stalowa końcówka pióra mknęła po żółtawym pergaminie, tworząc czarne szlaki, za którymi podążały srebrne tęczówki. Draco przekręcił delikatnie głowę, pozwalając swoim myślom płynąć po niezmierzonych morzach umysłu, cumując nieświadomie przy pewnej szatynce. Blondyn niechętnie musiał przyznać, że zaczął w jakiś dziwny sposób podziwiać Granger. Oczywiście, nie zauroczył się czy, broń Merlinie, zakochał, w końcu dziewczyna pozostanie na zawsze szlamą, ale...
Ślizgon zdążył już znienawidzić to cichutkie, maleńkie „ale”, które wbrew pozorom stało silnym murem, nie dając się obalić. Na nic zdały się argumenty, że ktoś z nieczystą krwią nie zasługuje w żaden sposób na jakieś inne emocje niż pogarda i wstręt czy ewentualną nienawiść. Chłopak, widząc pracującą Gryfonkę, nie mógł powstrzymać się od myśli, że podziwia ją za inteligencję.
Ekhem... – Hermiona chrząknęła, czując się trochę niezręcznie. – Malfoy?
Co? – warknął, policzkując się w myślach za rozmyślania o niej.
Jak... – zawahała się. Może jednak nie powinna?
Granger. – Uniósł brwi. – Zawsze potrafiłaś wyrzucić z siebie tysiąc pytań na minutę, a teraz nie potrafisz się wysłowić?
Sam tego chciałeś – mruknęła, wzdychając cicho. – Jak to jest być w Slytherinie? – wyrzuciła z siebie, nagle żałując, że taka myśl kiedykolwiek pojawiła się w jej umyśle. Chociaż mogła równie dobrze zwalić wszystko na jej niezłomną dociekliwość.
Draco z trudem powstrzymał swoją szczękę, by nie opadła w dół, z głośnym łomotem uderzając o podłogę.
Możesz powtórzyć? Bo się chyba przesłyszałem.
Kiedyś... Kiedyś, jak przypadkowo znaleźliśmy się w łazience Jęczącej Marty, powiedziałeś, że czasem żałujesz, że jesteś w Slytherinie i to nie daje mi spokoju. No bo pomyślmy, przecież tam rządzisz, w niektórych kręgach jesteś nawet uznawany za Księcia Slytherinu.
Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? – zakpił ów książę, idealnie ukrywając swój rosnący niepokój.
Nie wmówisz mi, że wierzysz w coś takiego, jak niebo i piekło – odparła spokojnie Hermiona, dzielnie wytrzymując badawcze spojrzenie blondyna.
Granger, dobrze ci radzę, trzymaj się od tego z daleka, bo może się okazać, że mała, szlamowata dziewczynka nie będzie mogła sobie z tym później poradzić.
Uciekasz, Malfoy – powiedziała po chwili zdumionym głosem nastolatka.
Słucham? – Młodzieniec nie mógł się powstrzymać od krótkiego parsknięcia śmiechem.
Uciekasz – powtórzyła z nagłą pewnością.
Miodowe oczy zalśniły, jakby natrafiły na niezwykle ciekawe zjawisko.
– Nie uciekam – syknął, czując, że jego cierpliwość zaczyna się kończyć. – Czy do twojego zakutego łba może dotrzeć ta szokująca wiadomość?
Wiesz, że chodzą plotki, jakoby ty jesteś Śmierciożercą? – zapytała niewinnie. Jej bystre spojrzenie uchwyciło minimalne zawahanie w srebrnych tęczówkach.
Tobie już całkowicie odbiło. Nie – podkreślił – jestem Śmierciożercą.
Ale ja w to nie wierzę – dodała, ignorując jego wtrącenie.
Chłopak otworzył usta, by zaraz je zamknąć.
Dlaczego? – To było jedynie, na co zdołał się zdobyć. Nigdy się nie spodziewał, że to Panna Doskonała będzie go bronić.
Nie wierzę, byś był do tego zdolny. Z tego, co udało mi się zauważyć, nigdy tak naprawdę nie wykazywałeś chęci do... – urwała na moment, szukając odpowiedniego słowa. Jednocześnie zaobserwowała dziwny wyraz twarzy Dracona, ale zepchnęła to na dno swojego umysłu. To nie było teraz najważniejsze. – Nie interesowały cię takie praktyki.
Skąd to wiesz? Przecież wszyscy na swój sposób gramy i nie udawaj, że jesteś wyjątkiem. Starasz się podtrzymywać status najlepszej uczennicy, nie chcąc się przyznawać, że niektóre przedmioty po prostu cię nie interesują. Dodając do tego zainteresowanie czarną magią... – Niedokończone zdanie zawisło w powietrzu.
Uczennica domu Gryffindora zacisnęła zęby. Sama do tego doprowadziła. A on potrafił jak nikt inny dostrzec najciemniejsze zakamarki duszy i obnażyć je, nie mając przy tym żadnej litości.
Do czego dążysz, Malfoy? Chcesz, bym zmieniła zdanie i uznała cię za zwolennika Voldemorta?
Masz tupet, Granger. – Blondyn zmrużył oczy, a jego kąciki ust zadrgały lekko. – Wypowiadasz imię Czarnego Pana, nie możesz liczyć na to, że ujdzie ci to na sucho.
Nie boję się. Strach przed imieniem, wzmacnia strach...
Tak, wiem. – Przewrócił oczami. – Pytałaś, jak to jest w Slytherinie? Otóż powiem ci; musisz uważać na swój każdy krok – jedno potknięcie, a wszyscy zlecą się jak sępy, by nie pozwolić ci się więcej podnieść.
Po jego słowach zapadła cisza przerywana tylko urywanym oddechem Hermiony. Młoda kobieta nie mogła się pozbyć irracjonalnego strachu. Coś jej mówiło, że wkracza na nierówne tereny, pełne ukrytych pułapek, które tylko czekają, by pochwycić ofiarę. Nie przejmowała się Malfoyem. Dawno przestała. Co prawda nie mogła się pozbyć tego cichutkiego głosiku, który uparcie twierdził, że powinna na niego szczególnie uważać, ale Ślizgon miał już tyle okazji, by ją pogrążyć, a dotąd nie wykorzystał ani jednej. Dziewczyna stwierdziła, że powinna się później nad tym zastanowić. Nie teraz, kiedy próbowała pojąć choć ułamek tajemnic skrywanych pod warstwą kpiny i pogardy. Nie była jednak pewna, czy chce wiedzieć, co dokładnie się tam kryje.
Pogrążając się w myślach, nie zauważyła już, że chłopak niebezpiecznie blisko się do niej zbliżył.
I jak? Ciekawość zaspokojona? – Miękki szept rozbrzmiał blisko ucha szatynki. Dracon pozwolił swoim ustom rozciągnąć cię w uśmiechu, kiedy poczuł nie do końca stłumione wzdrygnięcie stojącej przed nim Granger.
Odsuń się ode mnie. – Hermiona nienawidziła w tamtym momencie tego, że jej głos delikatnie się załamał.
Spokojnie, szlamo, nic ci nie zrobię – powiedział, odsuwając się. Z rozbawieniem obserwował ją, siadając na krześle. – Wracamy do pracy? – zapytał, jak gdyby nic się nie stało.
Tak – odpowiedziała z minimalnym zawahaniem. Spojrzała z dystansem widocznym w miodowych oczach na Ślizgona i usiadła naprzeciw niego. – Na czym skończyliśmy?
Miałaś teraz przetłumaczyć fragment o historii Szafki Zniknięć.
Dziewczyna jęknęła cicho.
A nie mógłbyś powiedzieć wprost, czego szukasz? Bo, jakbyś nie zauważył, przetłumaczyłam już kawałek rozdziału, gdzie opisane zostało dwa różne artefakty, a nie sądzę, by wszystkie były ci potrzebne.
Nie powinnaś narzekać; tłumacząc, spędzasz ze mną więcej czasu – zakpił, a w srebrnych tęczówkach pojawiły się złośliwe iskierki.
Czasem dziwię się, w jaki sposób mieścisz się w jednym pokoju razem ze swoim ego – odparowała, sięgając po czysty pergamin i z westchnięciem otwierając książkę.
Moje ego nie może się równać z twoim buszem włosów na głowie.
Dasz mi pracować? – warknęła, nieświadomie oddając zwycięstwo w jednej z wielu bitew i bitewek słownych chłopakowi.
Jak sobie życzy jej szlamowatość. – Draco skłonił lekko głowę w czymś, co miało przypominać ukłon.
Złożył dłonie za głowę i spojrzał w górę. Na niebiańskim płótnie przeważał ciemny granat, który sprawiał wrażenie, jakby jego głęboka barwa była w stanie pochłonąć cały, niewielki świat, nie męcząc się przy tym zbytnio. Jedynie delikatne pociągnięcia białą farbą tworzyły rozległe smugi chmur, zasłaniając srebrzysty księżyc. Jasne punkciki na atramentowej połaci lśniły, dając nadzieję naturze, że ciemność nigdy nie wygra całkowicie. Zawsze będzie chociaż jedna zagubiona gwiazda, która zamigota wśród wszechobecnej czerni.
Malfoy? Jak to rozumiesz? – spytała Hermiona, przygryzając delikatnie wargę.
Blondyn spojrzał nieprzytomnie na wyciągnięty pergamin zapisany drobnym pismem. Zmarszczył lekko brwi, kiedy dotarł do niego sens tekstu. Zamyślił się na moment. Coś tutaj nie pasowało.
Jesteś pewna, że nie pomyliłaś się w tłumaczeniu?
Stuprocentowo – powiedziała brązowowłosa z pewnością w głosie, kiwając przy tym głową. – Sprawdzałam to kilka razy, bo też nie mogłam uwierzyć, że tak tam zostało napisane.
A może to jakieś starodawne słowa, które z latami zmieniły swoje pierwotne znaczenie?
– Sprawdzałam to kilka razy – czego tutaj nie rozumiesz?
Próbuję znaleźć jakieś alternatywy, nie musisz na mnie naskakiwać – syknął.
Arghh... – warknęła Hermiona, przejeżdżając dłonią po twarzy. Podparła podbródek o knykcie rąk i popatrzyła z oskarżeniem w oczach na niewinnie leżący wolumin. – Durna księga.
Wow, Granger, nie sądziłem, że dożyję dnia, kiedy stwierdzisz, że jakaś książka jest durna. – zaśmiał się lekko, widząc zmrużone powieki szatynki.
Za kilka minut będzie cisza nocna. Jestem wykończona, a ta książka aż się prosi, o to, by ją tak nazwać – zaczęła się tłumaczyć, czując gromadzące się ciepło na policzkach.
Spokojnie, Panno Doskonała, rozumiem.
Czekaj... Co?
Nastolatek zawahał się. Od pewnego czasu zaczął ją tak nazywać w myślach. Zwłaszcza że udowodniała swoją idealność na każdym kroku. Nawet głupie literki miały idealne brzuszki, kropki, kreski czy Merlin wie co jeszcze.
Nazwałeś mnie „Panną Doskonałą”? Nie powiem, schlebia mi to, panie Malfoy. – Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie.
Czasem zaczynam w to wątpić. W sumie to za każdym razem, kiedy otwierasz usta.
Spokojnie, nie martw się, nie dam ci tego zapomnieć – obiecała, przykładając prawą dłoń do serca.
Miałaś myśleć, jak zinterpretować część o możliwych konsekwencjach związanych z przyszłością.
Ona podniosła minimalnie swoje kąciki ust, słysząc, jak Malfoy starał się zmienić temat.
Wiesz, że prawdopodobnie nigdy do tego nie dojdziemy? Mogę się założyć, że nasze szanse byłyby znikome, nawet jeśli mielibyśmy oryginał zapisek twórcy szafki.
Draco nie odpowiedział. Zacisnął jedynie pięści z czystej bezsilności, czując, że jeszcze trochę i jego maska opadnie. Co oznaczały te durne konsekwencje?
Dobra, nie ma co się teraz martwić na zapas. Może autor później coś jeszcze o tym wspomni – mruknęła, wstając z krzesła. Przeciągnęła się, patrząc jednocześnie na zegarek. Jej oczy rozszerzyły się mimowolnie. – I ja mam teraz wracać na siódme piętro?
Nie wmówisz mi, że aż tak przeraża cię wizja chodzenia po korytarzu po ogłoszeniu ciszy nocnej – parsknął.
Hermiona zacisnęła wargi, nic nie mówiąc.
Granger, jeden szlaban ci nie zaszkodzi. – Nuta zirytowania pojawiła się w jego głosie. – Granger?
Nie zaszkodzi – powiedziała po chwili z nagłą pewnością, prostując się. Zadarła wyżej podbródek i podeszła do drzwi. – Ja idę pierwsza.
Ciche trzaśnięcie drzwiami zabrzmiało w ciszy.
Co ja z tobą mam... – mruknął blondyn. Przeczesał palcami włosy, opadając na krzesło. – Jeszcze trochę i zacznę cię tolerować. – Zaśmiał się na samą niedorzeczność tych słów.

*****

Czy tylko mi się wydaje, czy rzeczywiście próbujesz zasztyletować wzrokiem Rona?
Hermiona dopiero po chwili spuściła wzrok z wyraźnie przygaszonego rudzielca. Spojrzała prosto w szmaragdowe oczy, w których lśnił ten stary blask zwykłej ciekawości i wzruszyła ramionami, upijając przy tym łyk zielonej herbaty.
To nic takiego.
Myślałem, że próbował cię przeprosić? Wczoraj późno wróciłaś – zauważył chłopiec z blizną, po czym ugryzł kawałek tosta z wiśniowym dżemem.
Próbował – mruknęła, ignorując drugą część wypowiedzi przyjaciela. – Jednak zamiast tego, tak naprawdę oskarżył, że to ja przyczyniłam się w znacznym stopniu do takiego obrotu spraw.
Auć – syknął, krzywiąc się lekko. – A już miałem nadzieję, że odzyskam Rona.
Słuchaj, Harry – powiedziała lekko zirytowana. – To on schrzanił, a ja nie zamierzam do niego biec i udawać, że nic się nie stało. Jak chcesz, możesz iść do niego, ja cię nie zatrzymuję – zakończyła, uderzając dnem kubka o drewniany blat stołu.
Przepraszam, nie pomyślałem. – Brunet podrapał się po karku, czując się niezręcznie. – Nie to miałem na myśli.
Młoda kobieta spojrzała na chłopaka i westchnęła cicho, wysilając się na jak najbardziej szczery uśmiech.
To ja przepraszam, nie powinnam naskakiwać. To przez naszą kłótnię jesteś rozdarty pomiędzy dwójkę przyjaciół.
Ekhem...
Ciche chrząknięcie zabrzmiało nad Gryfonami. Miodowe oczy spotkały się z innymi, które przypominały wzburzone morze tak ciemne, że wydawało się prawie niemożliwe, by odróżnić źrenicę od tęczówek. Jedynie delikatny refleks promieni słonecznych je rozjaśnił, minimalnie je ocieplając.
McLaggen? Co ty tu robisz? – zapytał po chwili, widząc, że przyjaciółka nie zamierzała się odezwać.
Cześć, Potter – przywitał się chłodno. Na jego ustach pojawił się arogancki uśmiech, kiedy odwrócił się do dziewczyny. – Miona... Możemy porozmawiać? – zapytał, chociaż brzmiało to bardziej na rozkaz niż propozycję.
Cormac – dziewczyna zmusiła się do w miarę miłego tonu. – O czym chcesz ze mną rozmawiać?
Więc zgadzasz się?
Eee... – zawahała się, spuszczając wzrok z muskularnej sylwetki blondyna. Spojrzała z błaganiem na Harry'ego.
Przykro mi, Cormac – wtrącił się szybko, dobrze interpretując jej wzrok. – Hermiona obiecała wytłumaczyć pewne zaklęcie, a zaraz mamy transmutację. Wybaczysz?
Pociągła twarz chłopaka zaczerwieniła się delikatnie, ale skinął głową, zgadzając się.
Widzimy się później?
Szatynka popatrzyła na niego przepraszająco.
Mam bardzo napięty harmonogram, ale... Kiedyś cię złapię, dobrze? – Uśmiechnęła się, wstając z ławki. Zerknęła na Harry'ego. – Chodźmy już, zostało nam niewiele czasu.
Jasne – mruknął, zabierając jabłko z półmiska. Spojrzał na stojącego Gryfona. – Do zobaczenia, McLaggen.
Taa... Na razie – mruknął, pakując ze złością pięści do kieszeni.

*****

Jesteś okrutna; tak spławiać chłopaka. – Harry pokręcił głową z dezaprobatą.
Ja nie wiem, jak mu powiedzieć, że nie, nie ma żadnych szans, bym się nim zainteresowała w ten sposób – jęknęła brązowowłosa, zatrzymując się przy wnęce.
Wyjrzała za okno. Zimne krople deszczu przypominające małe pociski przemierzające przestworza mieszały się z misternymi płatkami śniegu, tworząc niezbyt piękną breję. Hermiona zapatrzyła się, jak miarowo uderzały o powierzchnię szyby, tworząc dziwną harmonię w swoim nieskoordynowanym tańcu.
Lubię zimę – mruknęła, przesuwając opuszkami palców po chłodnym szkle.
Spomiędzy jej ust wyłonił się maleńki, biały obłoczek.
Naprawdę? Jak można ją lubić? – zdziwił się brunet, podchodząc bliżej.
Jest w niej coś niezwykłego, ulotnego – zaczęła mówić ze słyszalnym zafascynowaniem w głosie. – Wystarczy większy promyk słońca, by wszystko zniknęło.
Jest zimno – stwierdził, jakby to wszystko wyjaśniało, patrząc dziwnie na przyjaciółkę.
Ale jest pięknie – odparła, odkręcając się do niego z uśmiechem.

*****

Witam! Obiecałam, więc jestem. ;)
Nie jestem z niego za bardzo zadowolona (ha! W sumie żadna nowość), ale według mnie ma też swój urok. Zauważyliście pewnie, że znacznie zwolniłam, co? Ale zdradzę, że tak miało być (pierwsze rozdziały miały być takie wyjaśniające, żeby nakreślić Wam sytuację). Przecież dopisuję tylko ten jeden (czy dwa...) wątek do głównej historii zawartej w sadze pani Rowling i nie miałoby za wiele sensu, gdybym pisała drugi raz to samo, co jest w szóstej części.
Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał, to zapraszam na miniaturkę „Niewola” (link). To mój twór, z którego jestem bardzo dumna i byłoby mi miło, gdybyście napisali nawet to zwykłe: „Fajne :)”.
Pozdrawiam i do następnego!

21 komentarzy:

  1. A mi się tam podoba i jestem BAARDZO zadowolona! Tylko mam ochotę zrobić Ci krzywdę za to, że jest taki krótki, ech:( no nic, na więcej czekam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chce jeszcze , rozdział jest super, nie mogę się doczekać następnego ;*-ola

    OdpowiedzUsuń
  3. <3
    Dobrze, że zwolniłaś, teraz jest już idealnie! Wydaje mi się tylko, że rozdział krótszy...? ;)
    Wspaniale rozwija się relacja Hermiony i Draco, ale dobrze, że nie zabrakło Harry'ego i Cormaca.
    Podziwiam Cię za wspaniałe, realistyczne opisy. Używasz tak barwnego i bogatego słownictwa, że obrazy same migają mi przed oczami.
    Niedługo przeczytam minaturkę, ale sama wiesz... Szkoła... ;)
    P.S. ,,Przepraszam" za nadzwyczajnie krótki komentarz. To tylko jeden przypadek, następnym razem się poprawię ;D :*
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna być przynajmniej jeszcze jedna strona tekstu, ale stwierdziłam, że nie będę kazać Wam dłużej czekać. ;)
      Ale mam za to coś w planach, więc... Bądźcie czujni! :D

      Usuń
  4. powiem że nawet baaaaaaaaaaaardzo fajny
    twoja hermiona i inne postacie są w tak podobni do hermiony rowlingowej jest taka prawdziwa, z niecierpliwoscia czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli mam być szczera to pierwszy raz jestem na twoim blogu, co nie umniejsz faktu, że czytałam ten rozdział i wcześniejsze z zapartym tchem. Piszesz świetnie i z każdym rozdziałem podsycasz ciekawość czytelnika. Masz dobry styl pisania, a postacie w twoim opowiadaniu są barwne i przypominają mi postacie kanoniczne pod względem zachowania. Muszę powiedzieć, że to akurat jest jak dla mnie duży plus, gdyż trafiłam na wiele blogów, gdzie Malfoy zachowuje się jak nie-Malfoy, a Hermiona, jak nie-Hermiona. Zdecydowanie będę stałym gościem bloga, choć muszę przyznać, że nie potrafię pisać komentarzy. Zanim zacznę pisać komentarz muszę sobie przemyśleć "na chłodno" co chcę napisać. Mam nadzieję, że mój komentarz cię nie znudził. Czekam (nie)cierpliwie na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.
    Arya V.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ciągle przybywa nowych czytelników. ;)
      A komentarze mnie nie nudzą, nawet Twój. Wręcz przeciwnie, wszystkie sprawiają, że się uśmiecham przez najbliższe godziny. :D
      Dziękuję i również pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Cassie... A ja zapytam o jedno.
    Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj :)
    Dziękuję za komentarz na moim blogu...
    Muszę Ci coś wyznać... Przerażasz mnie... Twoje opisy są tak świetne, bohaterowie genialnie zarysowanie, że zaczynam wątpić całkowicie w moje mierne umiejętności... Zazdroszczę Ci talentu <3 Powinnaś dostać Wybitny za tego bloga :)
    Bardzo ciekawi mnie wątek spotkań Draco i Hermiony. I nie wiem czy zacząć się martwić zainteresowaniem Hermiony czarną magią :/ Najlepszy moment! Draco przyznaje, że Miona jest Panną Doskonałą xD
    Kocham twojego Harry'ego :) A Ron jest taki jak w książce... Chce dobrze, ale nie zawsze wychodzi :)
    Co do miniaturki... Kocham twoje opowiadanie za to, że faktycznie można się wczuć w sytuację bohaterów i tak było z miniaturką :/
    Czekam na next
    Pozdrawiam i życzę weny
    Anna-medium

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz się martwić Hermioną i jej dziwną fascynacją czarną magią. Jeżeli mam być szczera, to się z nią utożsamiam i ktoś, kto by mnie znał, mógłby dostrzec pewne moje cechy. A według mnie czarna magia jest taką samą magią jak biała. Jedynie trochę mroczniejsza i... okrutniejsza? Może to być też zbyt duży wpływ z "Ulubieńca Losu", ale... Nie uważam, by była aż tak zła. Nie sądzę też, że jest dobra, jedynie niektóre przedmioty czy zaklęcia mogą być równie przydatne. ;)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! ❤

      Usuń
  8. Kolejny świetny rozdział. Bardzo podoba mi się u Ciebie relacja Draco-Hermiona. Jest taka naturalna i realistyczna. Naprawdę świetnie się o nich czyta. Oby tak dalej.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. W sumie nie lubię kiedy w opowiadaniach główną bohaterką z Draco jest Hermiona ( tylko jakaś nowa postać) ale twoje opowiadanie jest fajne.

    Zapraszam do mnie Rossane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny niesamowity rozdział! Przepraszam, że komentuję tak po fakcie ale dziś dopiero odzyskałam komputer z naprawy a komórka, na której czytałam odmawiała współpracy. Bardzo zaciekawiła mnie postawa Draco i nie mogę doczekać się więcej. Mówiąc szczerze czytając twoje opowiadania zaczęłam bardzo utożsamiać się z Hermioną. Znowu jestem oszołomiona twoimi zdolnościami :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.
    Chelsea

    opowiescichelsea.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Pochłonęłam twojego bloga tak szybko, że aż sama jestem zdziwiona i spragniona nowych rozdziałów. Strasznie, ale to strasznie spodobała mi się twoja historia. Nie wiem czemu, ale w pewnym stopniu kojarzy mi się ona odrobinę z blogiem Echo Naszych Słów. Z góry jednak mówię, że miał być to komplement. Masz bardzo przyjemny styl pisania i rozdziały naprawdę pochłania się bardzo szybko. W ogóle nie zwracałam uwagi na błędy ortograficzne, bo szczerze powiedziawszy byłam za bardzo zafascynowana twoją historią. To było właśnie coś, czego od dawna szukałam. Proste, szkolne dramione, bez żadnych szlabanów, czy tym podobne. Spełniłaś wszystkie moje wymagania.
    A co do rozdziałów. Hermiona jest taka jaka powinna być wszędzie. Prawdziwa,mądra i odrobinę zarozumiała. Za to ją przecież wszyscy pokochaliśmy. Oczywiście to zauroczenie Ron'em ma minąć  jak najszybciej ale i tak miło czyta się coś, co nie odbiega aż tak daleko od książki.
    Bardzo zaintrygował mnie wątek z książką i Czarną Magią. W sumie nie dziwi mnie fakt, że Hermiona aż tak bardzo zainteresowała się tą sprawą.Może i jest "porządna" ale przede wszystkim jest spragniona wiedzy, nie ważnej jakiej.
    Przemyślenia Draco są jak najbardziej trafne. Niezbyt przesadne ani nie za słodkie. Jednym słowem, takie jakie powinny być. Czasami tylko nie mogę patrzeć, jak wyzywa Mionę od szlam, bo w końcu już zaczyna ją tolerować.
    Podsumowując. Zauroczyłaś mnie swoim blogiem i naprawdę proszę szybciutko o następny rozdział ( no i oczywiście informuj mnie na bieżąco)

    Serdecznie pozdrawiam i całuję <3

    Ps. jeżeli masz ochotę przeczytać męczarnie Dracona, który musi spędzić cały miesiąc w towarzystwie Hermiony, która pragnie uświadomić mu, że życie nie składa się tylko i wyłącznie z pracy, zapraszam do mnie. Naprawdę bardzo ucieszyłabym się, gdybyś wyraziła swoją opinię na temat mojego opowiadania :)

    slodki-listopad-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej... Nie wiem, co napisać. Dziękuję. ❤
      A na bloga na pewno zajrzę. ;)

      Usuń
  12. Ten rozdział był tak świetny, że nawet nie wiem co powiedzieć (no dobra, napisać)!

    ,,– Co ja z tobą mam... – mruknął blondyn. Przeczesał palcami włosy, opadając na krzesło. – Jeszcze trochę i zacznę cię tolerować. – Zaśmiał się na samą niedorzeczność tych słów.''
    ^^
    Genialne!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. „Czasem ma się wrażenie, jakby życie każdego człowieka było z góry zaplanowane. Coś na kształt ogromnego gobelinu, gdzie każda pojedyncza nić ma określone zadanie i razem z pozostałymi tworzy nierozerwalną całość. Wszystko, co nazywamy „zrządzeniem losu” czy „zwykłym przypadkiem”, jest częścią czegoś większego, o czym przekonujemy się, patrząc parę lat wstecz. A to dziwne uczucie, że nie możemy nic zmienić, bo nie mamy wyboru, jak tylko pozostać biernym i pozwolić czasu płynąć, kiełkuje, obrastając naszą duszę i serce” — chyba jestem zbyt prosta, bo nie rozumiem. Znaczy się, że jest z góry zaplanowane, czy nie jest?
    „– Fascynujące, ale może słyszałaś o czymś takim, jak weekend?” — niepotrzebny przecinek
    Zauważyłaś, że u Ciebie wszyscy sobie tak pieszczotliwie dogryzają? Ja wiem, że ludzie niektórzy mają takie relacje, ale u Ciebie w tym kręgu słodkich docinków nie uczestniczy tylko Neville. Tym bardziej to razi, bo to niby Ślizgoni są bardziej ironiczni, a nie Gryfoni.
    „A pytania: „Co ja zrobiłam?
    ” przestają mieć znaczenie” — tu się zadział jakiś dziwny enter.
    „Draco przekręcił delikatnie głowę, pozwalając swoim myślom płynąć po niezmierzonych morzach umysłu, cumując nieświadomie przy pewnej szatynce” — <3
    „Oczywiście, nie zauroczył się czy, broń Merlinie, zakochał” — przecinek przed „czy” (które wprowadza zdanie podrzędne.
    „Pogrążając się w myślach, nie zauważyła już, że chłopak niebezpiecznie blisko się do niej zbliżył” — nie zauważyła już?
    „Bo, jakbyś nie zauważył, przetłumaczyłam już kawałek rozdziału, gdzie opisane zostało dwa różne artefakty” — gramatyka coś tu siadła
    „– Czasem dziwię się, w jaki sposób mieścisz się w jednym pokoju razem ze swoim ego” — <3
    I jeszcze lepsze: „– Moje ego nie może się równać z twoim buszem włosów na głowie” :D
    „– Wow, Granger, nie sądziłem, że dożyję dnia, kiedy stwierdzisz, że jakaś książka jest durna. – zaśmiał się lekko, widząc zmrużone powieki szatynki” — błędny zapis dialogu
    Zwłaszcza że udowodniała swoją idealność na każdym kroku” — udowadniała
    Podoba mi się ta scena, gdy Harry mówi o odzyskaniu Rona, a Hermiona tak ostro mu odpowiada. To takie tru, no bo on jest taki głupkowaty i jak zwykle bez myślenia coś palnął, za to ona od razu przechodzi do rzeczowego tłumaczenia swojego punktu widzenia. W ogóle to też jest fajne właśnie w tej scenie — te dwa diametralnie różne spojrzenia na sytuację.
    “Miodowe oczy spotkały się z innymi, które przypominały wzburzone morze tak ciemne, że wydawało się prawie niemożliwe, by odróżnić źrenicę od tęczówek” - jedną źrenicę od dwóch tęczówek?
    Rozkminiam sobie Drabina i w sumie trochę razi mnie jego zachowanie wobec Hermiony. Bardzo szybka przemiana, jakoś chyba nie trafia do mnie ten zwrot w jego podejściu do Grande.
    Za to bardzo podobają mi się te momenty tłumaczenia. Fajnie dozujesz informacje, tworzy się ciekawa tajemnica i lekka alternatywa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee... Znaczy chodziło o to, że jest z góry zaplanowane. Ale przyznaję, troszku pokręcone.

      Może i masz rację, że wszyscy sobie dogryzają tak po przyjacielsku, ale tak jakoś... Ja nie potrafię za bardzo inaczej rozmawiać, znaczy nie potrafię dłużej z kimś rozmawiać bez dogryzienia. Czasem to się ciśnie na usta. xD A tutaj mogę tak robić do woli wszystkim! Ale przyznaję, może to trochę spłaszczać bohaterów do jednego poczucia humoru, do jednego zachowania się podczas rozmowy z kimś bliższym.

      Rozkminiam sobie Drabina i w sumie trochę razi mnie jego zachowanie wobec Hermiony. Bardzo szybka przemiana, jakoś chyba nie trafia do mnie ten zwrot w jego podejściu do Grande.
      Te literówki <3 Wiem, że może być szybko, ale przyznaję się, że działam trochę na ślepo. No bo wrogów nie mam, wszystko opieram na moich domysłach, jak by to mogło przebiegać, a kanon też niezbyt pomaga. Czasem czuję, że porwałam się na zbyt głęboką wodę, ale w końcu to tylko fanfik, więc się tym zbytnio nie przejmuję. xD Już pomijając, że wolę pisać o tajemnicach niż romansach. I tak tylko mówię, że tutaj to jeszcze da się przeżyć tę szybką akcję, w ostatnich rozdziałach to dopiero popłynęłam. xD Ale wszystko zwalam na to, że to młodzież i nie zachowuje się racjonalnie, logicznie czy jakkolwiek inaczej to ująć.

      Usuń
    2. To nawet nie literówki, to autokorekta na telefonie! xD W końcu nie można marnować ani minuty, ja nawet w autobusie robię korekty w dokumentach google <3 Albo piszę komcie w doksach <3
      Btw, zaczynając od dogryzania sobie bohaterów - no ok, Ty masz taki charakter, ale opko piszesz chyba nie o sobie? Chyba że piszesz po to, żeby sobie podissować bohaterami, no to ok. :P

      Co do tego, jak to mogłoby przebiegać, pokminię nad przykładem w literaturze/filmach/serialach i Ci coś podrzucę. :)

      Usuń
    3. Niby nie o sobie, ale po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że trochę siebie przelewam w to wszystko. Takie działanie nieświadome. :D

      Okk, będę czekać, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć czegoś analogicznego.

      Usuń
  14. Nie wiem czemu odczuwam, że ten fragment o zimie przedstawia, w pewnym sensie jej uczucia do Malfoya...

    OdpowiedzUsuń

JEŻELI KOMENTUJESZ, TO WIEDZ, ŻE JESTEM Z CIEBIE DUMNA! :)