Porywisty,
chłodny wiatr prowadził do tańca zżółknięte liście
pojedynczych drzew, które dumnie wznosiły swe gałęzie w stronę
płaczącego nieba, przypominając tym samym zwykłym śmiertelnikom
o ich maleńkości. Kryształowe krople deszczu rozbijały się
o twardą powierzchnię brukowanej alei, tworząc rwące
strumienie wijące się między potężnymi konarami. Słońce dawno
zaprzestało daremnej walki z bezlitosnymi zwałami chmur,
ukrywając się za ich atramentową pierzyną. Natura zdawała się
zamilknąć, jakby zachwycona monotonną muzyką deszczu. W pewnym
momencie szum spadających kropel przestał grać główną rolę,
akompaniując za to cichemu stukotowi obcasów uderzających o ciemny
bruk.
Niska,
przygarbiona postać szła powolnym krokiem środkiem alei.
Pomarszczone, spracowane dłonie próbowały utrzymać drewnianą
rączkę kruczego parasola, który starał się nie ulec coraz
śmielszym pokusom zgubnego wiatru. Poły czarnego płaszcza ściśle
przylegały do wychudzonej sylwetki. Duży kaptur skrzętnie ukrywał
większą część twarzy, ujawniając jedynie głębokie zmarszczki
okalające cienkie, blade usta. Zbłąkane, siwe kosmyki włosów
wydawały się żyć własnym życiem, skocznie tańcząc
z zeschniętymi liśćmi mimo przebytych lat.
Kobieta
zatrzymała się przed niewielkim pomnikiem wykonanym z białego
marmuru. Ostrożnie usiadła na żeliwnej ławeczce stojącej
naprzeciw grobu. Silniejszy powiew wiatru zerwał kaptur z delikatnej
głowy staruszki, która nie zwróciła już na to uwagi. Jej
umęczone oczy skierowane były na idealnie wyżłobione litery,
które boleśnie wryły się w doświadczone przez los serce
kobiety. Ściskając wypolerowaną rączkę parasola, starała się
powstrzymać falę emocji uwolnioną spod żelaznej niewoli
codzienności. Staruszka przymknęła mimowolnie powieki, biorąc
głęboki oddech. Niepowtarzalny zapach matki natury pozornie
uspokoił cierpiącą duszę, ale oczy zalśniły dzięki temu
dziwnym blaskiem, który zdawał się mówić, że nie było już
ratunku.
– Witaj
– szepnęła. – Dawno się nie widzieliśmy, prawda? – Kobieta
roześmiała się cicho, ale nie był to radosny śmiech. Wiatr
musnął zaróżowiony policzek staruszki. – Ile to już minęło,
mój kochany? Ile jeszcze mam czekać? Uznasz mnie za głupią, ale
kiedy się budzę... – Kobieta urwała na moment, chwytając
drżącymi wargami chłodne powietrze. Odchyliła głowę, chcąc
powstrzymać nieubłagane łzy zbierające się w kącikach
oczu. Ujrzała krucze poszycie parasola niepozwalające przeniknąć
kryształom nieba. Staruszka przechyliła delikatnie głowę na bok,
zastanawiając się przez chwilę, by zaraz z zaciętym wyrazem
na twarzy wypuścić parasol ze słabej dłoni, pozwalając wiatrowi
porwać parasol w nieznane. Lodowate krople deszczu zaczęły
swoją wędrówkę po wgłębieniach obwisłej skóry, kreśląc
mokre ślady po pociągłej twarzy kobiety. Cienkie wargi staruszki
rozciągnęły się w kolejnym gorzkim uśmiechu.
– Zanim
otworzę oczy... zanim na dobre się obudzę, mam wrażenie... jakbyś
był obok... tuż przy mnie... – Słowa z trudem opuszczały
spierzchnięte wargi kobiety. Po chwili drżące ręce sięgnęły do
kieszeni płaszcza. Zbłąkany promień słońca, któremu udało się
na moment wykpić potężne chmury, zalśnił na pogniecionej
fotografii. Magicznej fotografii. Dwójka młodych ludzi odświętnie
ubranych: ona – w prostej białej sukni, z wysoko
upiętymi włosami, bez żadnego makijażu; on – w czarnym
garniturze, z roztrzepanymi włosami, z szerokim uśmiechem
na ustach.
Kobieta
przesunęła smukłym palcem po szczęśliwych sylwetkach. Doskonale
pamiętała ten dzień...
– Rozumiesz
to? Wojna się skończyła! – Szczery śmiech wyrwał się
z drobnego ciała dziewczyny. Mahoniowe kosmyki rozwiały się,
poddając się szeptom wiatru.
– Tak...
Skończyła – powtórzył za nią młody chłopak. Promienie
wschodzącego słońca oświetlały polankę.
– Teraz
nic nam nie przeszkodzi! Możemy zdobywać świat!
– …nam...?
– Chłopak nie mógł nic poradzić na swoje zdziwienie.
– Ty
chyba nie... – Uspokajający wdech. – Ty chyba nie chcesz teraz
odejść?
– A ty
nie chcesz?
– Oczywiście,
że nie... Mogłabym nawet za ciebie teraz wyjść! – zażartowała
dziewczyna.
Chłopak
spojrzał na nią, by za chwilę upaść na kolana. Nie zwracając
uwagi na jej protesty, zerwał najbliższy kwiat – stokrotkę –
i zaczął:
– Hermiono
Jean Granger...
– Co
ty...
– Nie
przerywaj. – Uśmiechnął się. – Hermiono Jean Granger, czy
uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
– Jesteś
szurnięty – powiedziała z rozbawieniem dziewczyna. – Tak,
Draco Lucjuszu Malfoy, wyjdę za ciebie.
Kolejne
sceny przemykały im jak w kalejdoskopie. Nawet nikogo nie
powiadomili. Ważne, że byli szczęśliwi.
– Mamy
jeszcze czas na ucieczkę – mruknął Draco, kiedy stanęli przed
jednym z domów w Dolinie Godryka.
– Nie
bądź tchórzem – zganiła go Hermiona. – Nie zrobią przecież
nam nic złego.
– Tobie
może nie, ale mi...
– Za
późno – przerwała mu z nerwowym uśmiechem, kiedy
rozbrzmiał dźwięk dzwonów.
– Po
cholerę mi to było...
– Zamilknij,
póki jeszcze możesz – syknęła, posyłając mu ostrzegawcze
spojrzenie.
– Hermiona...?
– Zdziwiony głos przerwał im możliwość dalszej kłótni. –
Merlinie... Tak się martwiliśmy, że coś ci się stało. Tak nagle
zniknęłaś i nikt nie mógł cię znaleźć...
– Ginny...
Pamiętaj o oddechu – powiedziała Hermiona, kiedy ogniste
włosy przysłoniły jej widok na świat. – Ciebie też dobrze
widzieć – mruknęła w ramię przyjaciółki, przytulając ją
mocno do siebie.
– Dobra,
wejdź do środka. Harry ucie... – Ginny mimowolnie zamilkła,
widząc, kto stał za plecami Hermiony. Ta obejrzała się,
przygryzając wargę.
– Ginny
to...
– Wiem,
kto to – syknęła. – Chcę tylko wiedzieć, co on tu robi.
– Może
wejdźmy do środka? – Draco postanowił ratować sytuację.
Ginny
spojrzała na niego spode łba, ale odsunęła się.
– Nie
zrobią nam nic złego – przedrzeźniał Hermionę, kiedy usiedli
na kanapie w salonie.
– Zamknij
się. Mogłam spanikować, prawda? – Dziewczyna spojrzała
z roztargnieniem na kubek herbaty, który podała jej Ginny,
zanim poszła zawołać Harry'ego.
– I tak
musisz im powiedzieć...
– Co
powiedzieć?
Hermiona
podniosła gwałtownie głowę, widząc przyjaciół stojących
w progu. Przełknęła ciężko ślinę, spuszczając ponownie
wzrok.
– Co
ja z tobą mam... – mruknął ledwie słyszalnie Draco, by
zaraz złapać za prawą dłoń dziewczyny i podnieść ją do
góry, nie zwracając uwagi na zaskoczony krzyk Hermiony.
– Co...?
– zaczął Harry, by zaraz zamilknąć, kiedy zauważył złotą
obrączkę na serdecznym palcu przyjaciółki.
– Poznajcie
panią Malfoy.
Staruszka
poczuła przenikliwe zimno rozpływające się po jej zgarbionych
plecach. Wzdrygnęła się mimowolnie, ale nie żałowała, że
pozbyła się parasola. W takich momentach czuła, że żyła,
a nie tylko egzystowała, mimo że lodowate ostrza uderzały
o jej zziębniętą skórę.
– Miałeś
być przy mnie... nie mam już sił, by iść dalej... –
wykrztusiła staruszka, a jej perłowe łzy zaczęły dołączać
do groteskowo wesołych strumyków. Ściskając w dłoni
fotografię, nie zwróciła uwagi, że wcześniej niezwyciężone
chmury, teraz ustępowały silnym promieniom złocistej królowej
nieba. Krople wody powoli nikły, pozostawiając po sobie rozległe
kałuże, a wiatr zyskał nowy, subtelny charakter, przynosząc
ulgę. – Teraz... teraz nie ma nikogo, kto by mnie podniósł,
słyszysz? – Staruszka podniosła się gwałtownie. Wyrzuciła ręce
w stronę nieba i krzyknęła:
– Zostawiłeś
mnie! Obiecywałeś, że tego nie zrobisz! Nie mam już sił...
upadłam... – Głos staruszki załamał się. Zagryzła mocno
wargę, aż czerwona wstęga nie nakreśliła dróżki na spiczastym
podbródku.
– Uwierzysz,
że jesteśmy małżeństwem już dziesięć lat? – zapytała
z niedowierzaniem Hermiona.
– Też
nie mogę w to uwierzyć... – mruknął Draco, podchodząc do
kobiety. Przytulił ją, stając za jej plecami i kładąc
dłonie na jeszcze płaskim brzuchu.
– Mam
nadzieję, że to hormony, bo mam ochotę powiedzieć coś
obrzydliwie sentymentalnego – parsknęła, wtulając się w klatkę
piersiową mężczyzny.
– Słyszałaś?
Chyba ktoś mnie wołał...
– Przestań
– powiedziała szatynka z udawanym gniewem.
– Dobrze,
już nie przerywam – skapitulował Draco, całując ramię
Hermiony.
– Przy
tobie czuję, że mogę wszystko, wiesz? Że nie ma nic niemożliwego,
póki stoisz koło mnie.
Po
chwili pozornie przerażony głos blondyna przerwał ciszę:
– Mam
nadzieję, że to były hormony, bo w innym przypadku chyba się
zastanowię nad rozwodem.
– Możesz
być chociaż na chwilę poważny? – zapytała. Nuta rozczarowania
zadźwięczała w melodyjnym głosie szatynki.
– A co
chcesz usłyszeć? Wiesz, że poza tobą świata nie widzę. –
Draco odwrócił do siebie Hermionę i uśmiechnął się
zawadiacko.
– Nie
wiem, co ja bez ciebie zrobię... – westchnęła.
– Spokojnie...
Tak szybko się ode mnie nie uwolnisz – mruknął Draco, zanim jego
usta nie spotkały się z ustami Hermiony.
– Lubiłam
tę niewolę, wiesz? – Histeryczny
śmiech wyrwał się z ust staruszki. – Nie
ma nikogo... Nikogo, kto by ciebie zastąpił... Kto by mnie kolejny
raz podniósł...
*****
Witam!
Dzisiaj nie rozdział, ale miniaturka. Może ktoś ją kojarzy
z Katalogu Granger, gdzie brałam udział w konkursie.
I mimo że nie wygrałam, to jestem z niej cholernie dumna! :D
Wiem,
że niczym się tak naprawdę nie wyróżnia, ale... Lubię ją.
I nie wymagajcie też od niej dużo, bo powstała w bardzo
krótkim czasie. A! I może jutro pojawi się rozdział szósty
- co w dużym stopniu zależy od moich chęci i kapryśnej
weny.
Chciałabym
również prosić o komentarze - kiedy patrzę na statystyki,
gdzie pojawiają się dość duże liczby (rozdział piąty ma już
ponad 200 wyświetleń!), to czuję taki szeroki uśmiech, że
jeszcze trochę i zabraknie mi twarzy. Ale pojawiają się też
wątpliwości - dlaczego nie komentujecie? Nie chcę żebrać, ale
jednak komentarz (nawet taki króciutki) daje prawdziwego kopa!
Chciałabym
również zaprosić na bloga początkującej autorki, Chelsea Moore
(link).
To nie Dramione, nawet nie tematyka Harry'ego Pottera, ale całkiem
ciekawa historia. Na razie są tylko dwa krótkie rozdziały +
prolog, ale myślę, że warto zajrzeć. ;)
Mam
nadzieję - do jutra!
Godzina 1:19 ale obiecałam, więc piszę komentarz. Miniaturka świetna, niesamowity pomysł, naprawdę masz z czego być dumna :) Mówiąc szczerze nigdy nie byłam zwolenniczką Dramione ale w twoim wykonaniu nie można przestać czytać! To jak piszesz jest bajeczne, nieczęsto się zdarza, że autor używa tylu epitetów i porównań a to bardzo umila czytanie wytrawnym pożeraczom literatury ;) Co do "będę" aż nie mogę uwierzyć jak Ron się zachował! Z jednej strony to podobne do niego,ale z drugiej tak go uwielbiam, że nie mogę znieść myśli, że mógłby być tak okrutny. Sądzę, że możesz być dumna z siebie, ponieważ ludzie, którzy czytają twoje opowiadania naprawdę angażują się w życie bohaterów a nie jest proste coś takiego osiągnąć. Nie mogę niczego się przyczepić, pisz, pisz i pisz!
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i mile spędzonego czasu na pisaniu,
Chelsea
P.S wcześniejszy komentarz usunęłam, gdyż upadł mi laptop i przypadkowo się opublikowało a ja nie skończyłam pisać ;)
Dziękuję. ❤
UsuńNawet nie wiesz, jak komentarze działają na wenę (jestem właśnie w trakcie pisania i z każdym kolejnym zdaniem zbliżam się coraz bardziej do końca). Cieszę się, że mimo niechęci do Dramione jesteś tu i komentujesz. ;)
Też lubię Rona, ale niestety on taktu ma tyle, co kot napłakał, a ja, starając się trzymać kanonu, musiałam wtrącić jakąś kłótnię, gdzie nasz kochany rudzielec popisałby się. :/
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam! :D
Miniaturka nie w moim stylu, raczej nie przepadam za slaba, zalamana Hermiona, ktora wnosi o pomste do nieba za swoj los, ale mimo to podziwiam. Opisy, oddanie emocji, scenografia - pierwszorzedne :)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o opowiadanie, to jestem go bardzo ciekawa, ale na razie nie moge nic wiecej powiedziec, bo jeszcze nie wyrobilam sobie opinii ;) podoba mi sie to, ze akcja toczy sie powoli, ze bohaterowie nie sa nijacy, ze opisujesz niemalze wszystko, ale bez rozwlekania ;) to co mi sie nie podoba to to, ze boje sie, jak to sie moze potoczyc, ale to tylko moje przeczucia ;)
Sama nie przepadam za słabą Hermioną, ale tutaj ta silna i niezależna niezbyt by mi pasowała. ;)
UsuńMam nadzieję, że tu zostaniesz, bo mimo że w pierwszych rozdziałach trochę gonię, to jednak teraz bardzo zwolniłam, więc mam nadzieję, że się nie przestraszysz. ;)
I dziękuję za komentarz! ❤
O Boże, zakochałam się.
OdpowiedzUsuńFajne.
OdpowiedzUsuń.
.
.
Nie no, ja nie potrafię pisać takich komentarzy! <3 Jesteś tak wspaniała, że zastanawiam się, w czym tkwi haczyk. Mówiłam już, że uwielbiam twoje opisy (... tak, tylko jakieś tysiąc razy...)?
Ojej, od czego zacząć... Sama nie wiem, czego się spodziewałam, ale ta miniaturka mnie zaskoczyła. Forma jest jakaś inna od bieżącego opowiadania i to wyszło ci na plus. Uwielbiam retrospekcje (kiedyś się o tym przekonasz ;)), a te były cudowne! Jejku, aż chciałabym powiedzieć coś złego!!!
Mam tylko pytanie. Czy oprócz Dramione, masz w planach pisać jakieś inne fanfiction? Chętnie bym przeczytała więcej opowiadań twojego autorstwa ;)
Weny! :*
Nie wiem czy będę jeszcze pisać coś ze świata Harry'ego Pottera. Musiałabym mieć naprawdę dobry pomysł, czas i co najważniejsze chęci, by napisać fanfiction. Ale nie mówię też "nie". W końcu mam bardzo dużo czasu, by zmienić zdanie (jakby nie patrzeć, jesteśmy na samiuśkim początku tego opowiadania). ;)
UsuńAle nie bój się - nie zamierzam tak szybko opuścić tego magicznego świata. ❤
Boże, ale mnie tu dawno nie było! Dzisiaj wchodzę i jestem naprawdę mile zaskoczona :) Jestem oczarowana rozwojem sytuacji i całą tę historię pochłaniałam z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak nagle przestałam pisać komentarze, ale sprawy mi się trochę pokomplikowały :( Jednak jestem już prawie na bieżąco i czekam na kolejne rozdziały!
Miniaturka wspaniała :) Naprawdę nic dodać, nic ująć, czapki z głów!
NN
Cześć, cześć! :D
OdpowiedzUsuńW końcu się zebrałam do przeczytania miniaturek i... Mega mi się podobała ta miniaturka. :)
Kurczę, dawno nie czytałam czegoś tak bardzo lekkiego. Bardzo mi się podobały te retrospekcje. :) Wszystko stawało się takie nostalgiczne. A że to Dramione, to kolejny plus. <3
Podobały mi się opisy, szybko i przyjemnie się je czytało. :) Nawet nie zauważyłam, gdy skończyła się miniaturka. Jak już rzeczywiście to spostrzegłam to miałam takie" "To już...? Ja bym w sumie jeszcze poczytała...". xD
Przepraszam, że tak króciutko, ale nie mam talentu do pisania komentarzy. xd
Pozdrawiam i weny życzę! :D
http://labirynt-ff.blogspot.com/
Nie trzeba mieć talentu, by pisać komentarze - wystarczy parę słów, które przychodzą na myśl po przeczytaniu, a to jak najbardziej się udało. Baaardzo dziękuję! Nawet nie wiesz, jak dobrze jest wiedzieć, że się spodobało! Ach! Toż to najpiękniejsza pochwała dla mnie! ❤
Usuń