Prolog

Słońce już dawno schowało się za czubkami drzew Zakazanego Lasu, ustępując miejsca srebrzystej łunie księżyca. Na atramentowym niebie świeciły jasno miliony maleńkich punkcików, walcząc zaciekle z ciężkimi, deszczowymi chmurami. W cieniu wysokiej wieży na ogromnym dziedzińcu majestatycznego zamku stał młodzieniec. Jego twarz pozostała nieprzenikniona. Szare, przeszywające oczy nieprzerwanie wpatrywały się w niebo, kiedy płowe kosmyki włosów tańczyły w niesłyszalny rytm z chłodnym wiatrem. Delikatny uśmiech na wąskich wargach dodawał blondynowi anielskiego widoku, jak gdyby jakaś boska istota zechciała zstąpić tam, na ziemski padół.  
Draco mimowolnie syknął, kiedy jego Mroczny Znak zapiekł. Błysk czystej nienawiści pojawił się w jego oczach, by równie szybko zniknąć. Chłopak, zaciskając mocno szczękę, podciągnął lewy rękaw białej koszuli. Szkaradny, czarny tatuaż, przedstawiający ludzką czaszkę z wężem, pulsował bólem na przedramieniu. Piętno, które przekreślało szanse na szczęśliwe życie, wolne życie. Młodzieniec z odrazą odwrócił wzrok, chcąc chociaż na chwilę o nim zapomnieć.
Nagle coś błysnęło pomiędzy źdźbłami wiosennej trawy. Draco przyklęknął i wytężył wzrok. Drobna, srebrna broszka w kształcie feniksa leżała nieruchomo na lodowatej ziemi. Blondyn powoli wyciągnął dłoń i chwycił w palce ten niezwykle piękny kawałek metalu. Rubinowe oczy ptaka skrzyły się pod wpływem światła księżyca, hipnotyzując.
Ślizgon delikatnie przesunął opuszkami palców po powierzchni broszki. Nagle, jakby coś postanowił, zacisnął na niej dłoń i wstał z trawy, ozdobionej kropelkami wieczornej rosy. Z jego twarzy zniknęły wszelkie emocje. Szare oczy straciły swój chłopięcy blask, stając się zimne niczym stal. 
Młody mężczyzna ze znudzeniem poprawiał jedwabne mankiety rękawów. Zaraz podniósł wysoko podbródek, jakby zwyczajni śmiertelnicy nie byli godni nawet jego splunięcia, i zwrócił swe kroki w stronę ogromnych, drewnianych drzwi, nie oglądając się za siebie. W dłoni zalśniła srebrna broszka. Ciemne, burzowe chmury przysłoniły sierp księżyca, pogrążając świat w mroku. 

*****

– Powstanie goblinów w drugiej połowie osiemnastego wieku było jednym z ostatnich. Zapisało się jako... – Cichy, monotonny głos profesora Binnsa rozchodził się echem po dość dużej sali, pełnej przysypiających uczniów. Walcząc z opadającymi powiekami, nikt nie zwrócił uwagi na małą, złożoną kartkę papieru, która przeleciała spokojnie pod sufitem.
Szarooki blondyn rozejrzał się dyskretnie, chowając różdżkę do kieszeni. Po chwili powrócił wzrokiem na szatynkę, siedzącą w pierwszej ławce. 
Brązowowłosa dziewczyna o niezwykłych, miodowych oczach robiła notatki z lekcji. Jako jedyna potrafiła oprzeć się usypiającej mocy głosu profesora. Nagle na drewnianym blacie jej ławki pojawiła się mała karteczka. Rozejrzała się. Kiedy napotkała natarczywe spojrzenie srebrnych tęczówek, uniosła delikatnie kąciki ust. Blondyn w odpowiedzi jedynie ledwie zauważalnie kiwnął głową i odwrócił się w stronę okna. 
Panna Granger rozłożyła charakterystycznie pożółkły pergamin i przebiegła oczami po wykaligrafowanej wiadomości. Uśmiechnęła się smutno. A więc jednak... 
Dziewczyna wyciągnęła różdżkę i machnęła nią, sprawiając, że pergamin rozpadł się na dziesiątki, zwęglonych kawałków. 

*****

Hermiona mijała stare, drewniane regały hogwarckiej biblioteki, uciekając przed surowym wzrokiem pani Pince. Zakurzone księgi stały dumnie na półkach, nie przejmując się swoimi podniszczonymi okładkami czy pożółkłymi stronami. Miodowe oczy rozglądały się wokoło, chcąc wchłonąć tą niezwykłą magię biblioteki. 
– Jesteś w Hogwarcie już szósty rok. Zdaje się, że powinnaś przyzwyczaić się do tej biblioteki, a nie zachwycać się nią jak jakaś pierwszoroczna. – Szatynka podskoczyła na dźwięk cichego, kpiącego głosu. Zza regału wyłoniła się blada dłoń. – Czy mogę panią prosić?
Gryfonka z uśmiechem na malinowych ustach chwyciła za dłoń, dając się poprowadzić do małego stolika, schowanego przed obcymi spojrzeniami.
Draco kurtuazyjnie odsunął dziewczynie krzesło. Ukłonił się i powiedział przesadnie uniżonym głosem: 
– Czy panna Granger jest usatysfakcjonowana?
– No nie wiem... – przerwała owa panna Granger na moment, delektując się chwilą. – Czy ten ukłon nie jest dla pana zbyt dużym wysiłkiem?
– Dla mojej pani jestem gotów na wiele – odpowiedział, jeszcze bardziej pochylając głowę. 
– Ach tak? – zakwestionowała rozbawionym tonem. – I to nie ma nic wspólnego z pańskim męskim ego? Tym, że zarzuciłam, iż nie potrafi pan wykrzesać z siebie nawet nutki romantyzmu?
– I zniszczyłaś tę chwilę. Brawo – stwierdził Draco, siadając na krześle z westchnieniem. – I co na to odpowie Panna Doskonała?
– To, że zaraz ktoś bardzo się zdziwi, widząc Gryfonkę i Ślizgona, którzy siedzą przy jednym stoliku i jeszcze żyją – przerwała, przez co teraz był dobrze słyszalny stukot obcasów, zbliżającej się pani Pince. – Muffliato.
Szatynka uśmiechnęła się z wyższością, chowając różdżkę, na co blondyn przewrócił tylko oczami. Hermiona utkwiła wzrok gdzieś pomiędzy książkami. Ciszę po chwili przerwało ledwie słyszalne pytanie, przez które wesołe ogniki w miodowych oczach przygasły. 
– Wiesz, że to koniec?
– Widzę, że przechodzisz od razu do konkretów. – Szatynka zaśmiała się nerwowo. Kiedy Draco nadal patrzył się na nią natarczywie, nie reagując, westchnęła cicho. – Nie jestem głupia. Wiedziałam to, odkąd postanowiliśmy, że będziemy się spotykać potajemnie. W sumie jestem zdziwiona, że trwało to aż tak długo.
– No tak... Panna Doskonała – powiedział Ślizgon z lekkim uśmiechem. 
– Mam reputację do utrzymania, wybacz. 
– Mam jedną prośbę – zaczął z nagłą powagą w głosie, patrząc na liczne słoje, widoczne na blacie. – Kiedy wygracie wojnę... Nie pozwól, bym spędził całe życie w Azkabanie.
– Nie proś. – Chłopak spojrzał szybko na Hermionę. – Zrobiłabym to i bez tego. – Zignorowała ciche westchnienie ulgi. – Żałuję tylko, że to musi się tak skończyć. Będzie mi brakować naszych dyskusji... I tego dreszczyku emocji, że ktoś nas przyłapie – dodała po chwili z psotnym błyskiem w oku. 
Draco roześmiał się, kręcąc głową. Zapadła cisza. Szare oczy spojrzały na Gryfonkę. 
– Wiem, że to trochę za późno, ale przepraszam. Za wszystko, co było... – i będzie – przepraszam. 
– Nie musisz...
– Muszę. Dzięki tym paru spotkaniom nie zwariowałem. Wiem, że twój plan obejmował uratowanie mnie...
– ...nie miałam żadnego planu... – mruknęła bez przekonania. 
– ... ale było już dla mnie za późno. Nie jesteś wszechmocna. Dumbledore też – dodał, kiedy zobaczył już-już otwierające się usta szatynki.
– I pomyśleć, że stało się to za sprawą jednej głupiej książki. – Uśmiechnęła się smutno. – Trzeba już iść. Harry i Ron zaraz zaczną mnie szukać.
– Tak szybko chcesz się mnie pozbyć? Przecież to potrwa, zanim cię tutaj znajdą! – jęknął.
Dziewczyna spojrzała tylko przepraszająco. Blondyn z westchnięciem wstał i przeczesał palcami włosy. Po chwili włożył dłoń do kieszeni i wyjął srebrną broszkę. Z głuchym brzdękiem położył ją na drewnianym stoliku. 
– Uważaj na nią – powiedział. Draco spojrzał po raz ostatni w jej miodowe oczy, po czym odwrócił się i wyszedł.
Hermiona wzięła delikatnie do ręki broszkę, jakby była najcenniejszą rzeczą na świecie.
– Będę – wyszeptała cicho.

*****

Witam! Opowiadanie zostanie podzielone na dwie części: pierwsza obejmie czasy hogwarckie, czyli, prościej mówiąc, jak to się wszystko zaczęło, a druga z czasów powojennych (mogę jedynie zdradzić, że jestem zwolenniczką happy-endów :D). Co tu więcej dodać... Proszę o komentarze! Bardzo to motywuje, a mi ta motywacja jest bardzo potrzebna. Do następnego! :)

25 komentarzy:

  1. Napisałam taki ładny komentarz i... Rozłączyło mnie. Złośliwość rzeczy martwych. A więc - masz talent, ale to już Ci mówiłam, wiesz, że uważam, że powinnaś pisać, pisać i pisać... Że będę wpadała też już wiesz, ale mogę Ci to powtórzyć, miłych rzeczy nigdy dość. Reasumując - pisz, kochana :)
    Pozdrawiam,
    Lena
    milosc-dopadnie-cie-i-tak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, BARDZO dziękuję :D
      To prawda; miłych rzeczy nigdy dość, a jak motywują do pisania! :D

      Usuń
  2. Czytam ten prolog i zadaję sobie pytanie: czy naprawdę trafiłam tutaj przez link z mojego bloga? Zwykle, kiedy na nie wchodzę widzę, oględnie mówiąc, marne, jeszcze nie doszlifowane teksty, ale tym razem jestem zachwycona. Pobudziłaś moją wyobraźnię, naprawdę. Twoje opisy napisane są napisane w iście obrazowy sposób, że aż chcę się je czytać wielokrotnie. Jedyne, o co się mogę przyczepić to niewyjustowany tekst, aczkolwiek to nic takiego i zawsze to można zmienić. Ogólnie mówiąc i się streszczając, ponieważ komentarz jest już wystarczająco długi (choć nie jestem pewna, czy kiedykolwiek ktoś wprowadził jakieś limity, ale z własnego doświadczenia wiem, że długie komentarze czasami nudzą) kilkoma słowami na zakończenie: prolog jest bardzo, bardzo dobry. Pisz dalej dziewczyno, bo naprawdę masz talent! :D
    Pozdrawiam,
    Coco Deer!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      A jeżeli chodzi o justowanie, to rzeczywiście czasem mam problem, ale spokojnie, jeszcze długa droga przede mną. ;D
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Kiedy przeczytałam ten tekst na blogu Venetii pomyślałam, że koniecznie chcę przeczytać dalszą część! To w jaki sposób opisałaś ich rozmowę, albo samo znalezienie tej broszki mnie powaliło. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz, bo nie mogę się już doczekać dalszego ciągu! Na pewno będę tu bardzo, ale to bardzo częstym gościem!

    Nie Normalna

    PS Zapraszam na mój blog dramione: http://maby-i-will-see-you-again.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że nie jestem fanką ich związku już na początku, jednak ich relację... były koleżeńskie. Wspierali się przez ten czas, byli dla siebie ostoją. Jeśli patrząc na to z tej strony jestem jak najbardziej za i ciekawa kolejnych wydarzeń. Co do opisów... początek był moim ulubieńcem. Mnóstwo, wspaniałych, dopasowanych i... pięknych! Potem jednak leniu z nich powoli przestawałaś korzystać!
    Cieszę się, że postanowiłaś zacząć coś o tematyce Dramione. W końcu i ja mogę teraz szczerzej się wypowiedzieć. Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Szczerze mówiąc, patrząc na kanon, Dramione nigdy miejsca mieć nie mogło i nie może, ale jeżeli pozmienia się parę rzeczy, które nie będą ingerować w kanon za bardzo, to jest to jak najbardziej możliwe, ale jeśli ich relacja będzie rozgrywać się baaardzooo powoli. :)
      A co do opisów, to stwierdziłam, że nie mogę wściskać wszędzie AŻ tak szczegółowych opisów w dialogach. Chociaż przez Ciebie mam ochotę pozmieniać trochę rozdział 1. Ech... ;)

      Usuń
    2. Nic nie zmieniaj! Tak jest idealnie, serio! Moją słabością są zawsze opisy. Wiesz o tym dobrze :) Po prostu w następnym wepchnij ich jak najwięcej. Będę się cieszyć jak małe dziecko wtedy :* Podziwiam postępy, bo są one widoczne!

      Usuń
  5. Weszłam tu przez linka z Facebooka, żeby poczytać ot tak, dla rozluźnienia przed rozpoczęciem roku szkolnego, a tu co? Bardzo miła niespodzianka! Wow, piszesz bardzo dojrzale i fabuła wydaje się bardzo spójna. Zgorszyła mnie nieco ta ,,brożka", której prawidłowe ,,sz" chochlik drukarski zmienił w ,,ż", jednak uwierzę w to, że nargle spiskowały przeciwko Tobie ;) Ucieszył mnie też długi prolog, bo dzisiaj prologiem nazywa się kilka słów, będących zwykle cytatem Coelho... Jest oryginalnie, bo teraz fanfictions Dramione polega na obściskiwaniu się w kącie... Widzę w tym duży potencjał. Mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej. Lecę do pierwszego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz spalę się ze wstydu... Już poprawiam! I dziękuję za zauważenie błędu. :)

      Usuń
  6. Całkiem fajny, prolog może nie mówi zbyt dużo i mało się dzieje ale przeczytam kilka rozdziałów i raczej zmienię zdanie. Pozdrawiam
    Julka ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zbierałam się do przeczytania Twojego opowiadania już do jakiegoś czasu, a że dzisiaj robię wszystko byle nie uczyć się angielskiego doszłam do wniosku, że najwyższa pora wcielić ten plan w życie. Już na wstępie mogę powiedzieć, że bardzo podoba mi się to, jak piszesz. Tekst czyta się bajecznie i nawet jeśli to dopiero prolog, mnie już wciągnęło to opowiadanie.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Znalazłam link do tego bloga na asku La Fin, a że nie mam co robić (a powinnam spać, bo jutro szkoła...) to stwierdziłam, że sobie poczytam xD Do tego opowiadania podeszłam dość sceptycznie nastawiona(jak zawsze xD), bo ostatnio coraz trudniej znaleźć mi coś dobrego. Żeby znaleźć jedno dobre Dramione muszę przekopać się przez około dziesięć tak beznadziejnych, że po prostu idzie się załamać. Ty mnie miło zaskoczyłaś :) Opisy są po prostu cudowne <3
    Muszę nadrobić pozostałe rozdziały, także lecę czytać dalej! ;)
    Lili ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej ;-)
    Trafiłam na Twojego bloga przez HP i Lustro Władzy i nie żałuję ;-) Lubię tylko dobre Dramione i ciężko mnie zachęcić, ale Tobie się udało :P
    Zauważyłam jednak kilka błędów, ale nie tak rażących ;-) Przecinków trochę za dużo, ale się dobrze czyta ;-)
    Podoba mi się!
    Pozdrawiam,
    PomyLuna ;*
    maddieravenclaw.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Aww! *_* Powiem Ci, że NARESZCIE trafiłam na coś DOBREGO. I to zarówno pod względem językowym, jak i fabularnym. Masz bardzo bogate słownictwo i tworzysz pełne, logiczne zdania. Bohaterowie nie są dzieciakami, dialogi są sensowne, a tło wydarzeń (wojna) to coś, co lubię najbardziej. Na pewno będę czytać dalej. :)

    PS. Widziałam, że oczyszczasz rozdziały z błędów, to pozwolę sobie wspomnieć, że prawidłowo powinno być: „na ziemski padół.”

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj,
    Chciałam tylko przelecieć wzrokiem prolog, by sprawdzić o czy będzie historia... ale wciągnęłam się bez reszty. Natychmiast idę czytać dalej :) Pod ostatnim rozdziałem, jaki przeczytam pozostawię długi komentarz z moich wrażeń.
    Pozdrawiam! :)
    Venetiia

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapowiada się naprawdę świetnie! Opowiadanie wędruje na moją listę "do przeczytania". Muszę przyznać, że wiadomość o tym, że jesteś zwolenniczką happy endów bardzo mnie ucieszyła. Mimo tego, że prolog był dość krótki, to dawno mnie żaden tak nie zaciekawił. :D
    Pozdrawiam!
    Kaczuszka Dri
    http://lucille-w-swiecie-magii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej.
    Jako że powinnam robić teraz coś konkretnego, jak pisanie postu na Zbrodnie, który zresztą wciąż raczkuje, postanowiłam obowiązki zepchnąć na bok, jak zawsze. I akurat padło, że zajrzałam do ciebie - pomyślałam, co mi może zaszkodzić. Albo natknę się na zdatne do czytania opko, albo na materiał na Zbrodnie (z tym trzeba się liczyć, komentując u mnie xD), jakby na to nie spojrzeć, jest jakiś win win.
    I w sumie to uratowało cię to, że prolog jest króciutki. W normalnych warunkach narzekałabym, że krótki jak kwit z pralni, błee, jak można czytelnika czymś tak krótkim zainteresować (owszem, da się, ale nie spotkało mnie to jeszcze na blogosferze), ale teraz dzięki temu doczytałam. Bo na samym początku zraziła mnie relacja instant - Draco i Hermiona już mają jakieś swoje backstory, które zaszło poza główną akcją opowiadania, już wytworzyli między sobą jakąś pozytywną relację, mają swoje prywatne żarciki i w ogóle. To mnie w Dramione odstrasza - taka relacja deus ex machina, żeby tylko było szybciej do wymarzonych scen autorów. I myślałam, że też się załapiesz pod ten paragraf. Tylko widzisz, ja wyznaję taką zasadę "Wszystko da napisać się dobrze", nawet najbardziej oklepany chwyt, cokolwiek, najgorszy schemat, który przyjdzie ci na myśl - i wydaje mi się (mam nadzieję, że nie chwalę cię zbyt wcześnie, niemniej należy ci się), że zdołałaś to zrobić. Wzięłaś tę głupią schematyczną relację instant i mimo wszystko zdołałaś mnie zaciekawić - bo ta relacja między nimi zaistniała przed akcją prologu, a wygląda na to, że postacie myślą, że zakończy się już w nim. Fajny twist, fajny sposób na złapanie czytelnika na haczyk. Oryginalny i ciekawy - nie mogę odmówić.
    Muszę jednak napomknąć o stylu. Jestem pewna, że w nowszych rozdziałach już wyszedł bardziej na prostą i się poprawił (trudno by było, żeby się nie poprawił ;')), ale z początku zarzuciłaś dość sztampowym opisem. Tajemniczy Draco stoi sobie tajemniczo, spogląda w niebo, dookoła tajemnicza atmosfera. Wiesz, coś w rodzaju tego, że w filmach zawsze pada podczas przerysowanych smutnych scen czy gorących pocałunków ukochanych (+10 do zajebistości). Przewidywalne to dość, a jeszcze otwarcie w taki sposób fanfika... no, ryzykowne, ale też zależy od czytelnika (bo niektórzy nie mają takich skrzywień jak ja :P). Niemniej, mimo sztampowości opisów, widać, że masz dość bogate słownictwo (ach, jak dawno nie widziałam na blogosferze słowa "płowy"!), po prostu trochę wyczucia brakło, ale to nie jest żadne wielkie przewinienie. Ogólnie to na razie pozytyw.
    Też jestem z siebie dumna, że komentuję, hehe.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, cześć i czołem! :D
    Bez zbędnych wstępów... Super! :D
    Mega mi się podobało. :) Dawno nie czytałam opowiadania o tak fajnym prologu. Niby później było mniej opisów, ale dało się wczuć w emocje bohaterów. ;)
    Kurczę, szkoda mi się zrobiło Hermiony... Musiało ją zaboleć, że się rozstają. :/ Zdziwiło mnie, że przyjęła to z takim spokojem, ale w sumie to Hermiona, a ona umie panować nad emocjami.
    A Draco... świetny opis na początku. Czułam tę nutkę tajemniczości. :D
    I ciekawi mnie, czy ta broszka będzie mieć jeszcze jakieś większe znaczenie czy też będzie jedynie "pamiątką" dla Hermiony...
    To chyba wszystko. :)
    Pozdrawiam i weny życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Aha, zapomniałam (skleroza xd)...
    Wydaje mi się, że już wcześniej to czytałam... :P Ale nie jestem pewna, czy aby na pewno, bo nie znalazłam tu żadnego komentarza ode mnie, a zazwyczaj po przeczytaniu zostawiam po sobie jakiś ślad... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że trochę opisów uczuć skąpię na początku, ale później szczególnie się na nich skupiam, o ile dotrwasz do tych momentów. :D

      Co myślała Hermiona będzie później, tutaj miałam też związane ręce, żeby jednak Wam za dużo nie zdradzić. A broszka... A broszka nie zniknie ot tak i będzie obecna, ale jak gdzie kiedy - tutaj zapraszam do dalszego czytania. I dziękuję! ❤

      Usuń
  16. Ehh, ja się zastanawiam jak to jest, że Ty się na mnie jeszcze nie obraziłaś...
    Uwaga! Uwaga!
    Pojawiłam się! :D
    Mówiłam, że to w końcu nastąpi ;)
    No dobra - to zaczynam - zapowiada się świetnie! :D Ten prolog niby nie za długi, a ja już jestem mega ciekawa tego, jak zaczęła się ta relacja Draco i Hermiony. Ah, no i muszę wspomnieć o początku; prolog zaczyna się tak, hmmm, delikatnie? Takie ładne, rozbudowane opisy, itp., aż nagle zdanie o Mrocznym Znaku Draco, zdecydowanie ta nagła zmiana mi się podobała! :D
    Lecę dalej, zobaczymy jak daleko zajdę :D
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym się mogła obrazić, kiedy sama zalegam? No proszę Cię! :D

      I jestem pod wrażeniem, że taki subtelny kontrast wychwyciłaś - co prawda, ja twierdzę, że mógłby być lepszy, zwłaszcza że moje umiejętności pisarskie trochę punktów wzwyż zdobyły, no ale... Dziękuję! ❤

      Usuń
  17. Szczerze mówiąc, pierwszy raz znalazłam opowiadanie które zaczyna się w taki dziwny, i intrygujący sposób. Z jednej strony dajesz nam wszystko na tacy, a z drugiej, powodujesz tyle pytań, że człowiek nie może się doczekać i chce przeczytać kolejny rozdział. Do tego twoje opisy są tak dokładne, i w bardzo ładny i poprawny sposób pisane, że człowiekowi wydaje się jakby czytał książkę wieszcza. A nie opowiadanie na internecie. Mam nadzieję że reszta opowiadania dorównuje Prologowi który stawia się dość wysoko w (moich własnych) notowaniach. Gratuluje talentu! /Kochaśka

    OdpowiedzUsuń

JEŻELI KOMENTUJESZ, TO WIEDZ, ŻE JESTEM Z CIEBIE DUMNA! :)